POWRÓT
ZOBACZ WSZYSTKIE

Od naleśnika do sofy

Czyli historia nowej PROwww i subiektywnie słów kilka.

Z czerwonymi polikami popycham wielkie ordzewiałe drzwi, znowu spóźniona dźwigam przenośną patelnie do naleśników, za mną Gosia (moja tamtego czasu szefowa) mruczy „Szybciej! Szybciej!”. Przechodzę dalej, a przede mną wielka ściana zieleni, loft wysoki na jakieś chyba 6 metrów i ciągnie się nie wiadomo dokąd. Chyba nie mogę szerzej otworzyć oczu, „chcę mieć taki dom!” – postanawiam. Wita nas lekko siwy Pan – to Pan Wojtek gospodarz i gawędziarz – proponuje wodę i pomaga nam rozłożyć się na stole zrobionym z podłogi… Zaczynamy.

pro1Razem z Gosią – właścicielką Psa Pianisty smażymy naleśniki dla architektów i wnętrzarzy. Kątem oka śledzę pojedynek moodboardowy, bezczelnie podsłuchuję rozmowy o wiodących trendach, albo o problemach z dziećmi. Chłonę nową atmosferę… Po cateringu nie ma na nic czasu więc szybko zwijamy interes, pijemy szklankę wody i jedziemy spowrotem do pracy.

To było moje pierwsze spotkanie z PROdesignem. Na Składowej 22, o której w życiu wcześniej nie słyszałam. Po samej krótkiej wizycie, w swojej głowie stałam się prawie wnętrzarzem. Wychodzę lekko onieśmielona z dużym niedosytem, chyba jeszcze tam wrócę.

Rok później dość przypadkowo znów się spotykamy. Nie dorabiam już w naleśnikach. Teraz już tylko graficzę i projektuję strony internetowe. JA się z natury cykam, więc PRO zawsze było dla mnie miejscem, które było tak wyczute i przemyślane, że dla mnie – nieosiągalne. Tym czasem okazało się, że mogę zaprojektować im stronę.

„Zaproponuj mi ‚coś’, to będziemy gadać dalej” – powiedział Robert – prezes. Coś… spędziłam nad tym “czymś” dobre 3 tygodnie, zanim wykręciłam numer z wizytówki. Coś było czasem nie dokońca, a czasem za bardzo…JEST. Wysłane. Wpadam na spotkanie. Tym razem bez spóźnienia, Asia pare minut później, włosy rozwiane jazdą na rowerze, uśmiecha się, mruga okiem – „Cześć Paulu”. Mamy podobne głowy i podobne oczy, tak myślę.

 

chodze

 

Strona www powstaje, po każdym spotkaniu z Robertem czy Asią, mamy jakiś nowy koncept, nową, funkcjonalność. Może moodboard dla użytkownika, może zmienimy nazwy, może inne zdjęcie. Szukamy przymierzamy i tak kreuje się efekt końcowy.

„Asiu, może ty podpowiesz – szukam sofy…” – rzucam w eter.

Strona weszła w życie, a ja siedzę na grafitowej przewygodnej sofie, która stoi na jasnej podłodze (jak doradził Maciek) w moim małym m2, czeka na krzesło i industrialne reflektory… bo kupowanie może być miłe.

Zostaję stałym gościem, przychodzę z fotografem, chodź wcale nie muszę, albo sama. Ta przestrzeń zaspokaja moje poczucie estetyki, dostarcza nowych inspiracji. Wpadam zawsze dużo za wcześnie – wystarczająco, żeby poszlajać się między płytkami i podłogami (to moja ulubiona część), pogaworzyć z ekipą – z Panem Pawłem o podłogach, z Maćkiem o nowym mieszkaniu, z Moniką o życiu, czy przekartkować pierwszy lepszy katalog z tysięcy, które poukładane są równo na półkach. Dotykam tkanin, patrzę, układam w głowie własne moodboardy, trochę się uczę, szukam rozwiązań.

pro2

pro8

 

2 słowa o layoucie wypada powiedzieć. Skupiliśmy się na prostych liniach i formach. Poprzez czysty projekt skierowaliśmy uwagę na istotne części pracy sklepu, jednocześnie nawiązując do czystego-spójnego wnętrza. Stworzyliśmy www dostosowaną do każdej rozdzielczości z ułatwieniami takimi jak “przesuń by odkryć” w wersji mobilnej (powyżej po lewej), czy moodboard do komponowania wg uznania, dla każdego domorosłego wnętrzarza (np. dla mnie). Czyż nie? Napisz! Podziel się uwagami :).

-Paulina

czytaj więcej