KONTEKST
AB: Porozmawiajmy o kontekście miejsca, ciekawi mnie to, czy istotne jest nie tylko to dla kogo projektujesz, ale też gdzie projektujesz, w jakim miejscu jesteś?
MS: To nie tylko jest kontekst miasta. To może być kontekst dzielnicy albo też osiedla. Nieraz jest tak, że nowe osiedla kreują już konkretny wizerunek i mieszkanie zakupione przez klientów powinno być dopasowane stylem, bo oni też z jakiegoś powodu je wybrali. Inni z kolei, chcą mieszkać w ścisłym centrum. Są też i tacy, którzy nie lubią siedzieć w mieszkaniu, korzystają z sypialni, z kuchni w małym zakresie i żyją ‘na mieście’. Styl ich życia musi być widoczny we wnętrzu. Każdy przypadek jest inny.
AB: To ciekawe co mówisz. Wydaje się zatem, że projektowanie wnętrz, jest tak na prawdę projektowaniem komuś życia, sposobu w jaki człowiek żyje, funkcjonuje. Jako projektant słuchasz tych potrzeb i musisz je przefiltrować w swoim w projekcie, projekcie domu dla Twojego klienta. Czego ludziom najbardziej brakuje, czego potrzebują najbardziej?
MS: Dla wielu osób, którym projektuję mieszkanie to jest inwestycja życia. Oni się przeprowadzają albo od rodziców, albo z mieszkań pod wynajem w których często brakuje wygodnych elementów takich jak choćby miejsca do przechowywania. Wiedzą czego na pewno nie chcą. Ale niesie to też ze sobą wielkie oczekiwanie, że nowe mieszkanie, nowy dom zmieni nam życie, że teraz rozpoczynamy nowy etap. I pojawia się ogromna potrzeba, że to nowe musi być inne.
AB: To ogromne oczekiwanie, ogromna odpowiedzialność po Twojej stronie.
MS: Tak. Często, by spełnić te marzenia klienci biorą kredyt na 30 lat. To będzie, jak wspominałem, inwestycja ich życia. I oni chcą widzieć siebie tam szczęśliwymi, chcą żeby to stało się domem, nie tylko miejscem które wynajmują, przestrzenią do spania. To miejsce musi się zmieniać razem z nimi, zwłaszcza w przypadku młodych ludzi którzy planują powiększać rodziny a często tak jest, że projektuje dla osób w wieku lat 30 którzy już się spodziewają dziecka albo dziecko w planach albo dziecko już jest i przeprowadzają się do większego mieszkania albo z mieszkania do domu.
AB: A co jest dla Ciebie najtrudniejsze w tym? Bo jak zaprojektować komuś marzenia? I sprostać takim wymaganiom?
MS: Najtrudniejszy jest chyba ten element poznawania. Na początku wspólnej pracy inwestor musi się zwierzyć architektowi, musi powiedzieć jak żyje i jak funkcjonuje w domu i jakie są nawyki jego i jego rodziny. Na przykład, czy przy porannej toalecie będą potrzebne dwie umywalki bo jest wojna o łazienkę, czy dużo gotuje.
AB: Czy klienci mają z tym problem, żeby o tym opowiedzieć?
MS: To wychodzi naturalnie. Trzeba zaznaczyć, że praca inwestora z architektem nie jest typowym kontraktem. Na koniec realizacji często okazuje się, że się zaprzyjaźniamy – wspólna kawa, odwiedziny. To rzecz jasna jest proces, w jego trakcie poznajemy się bliżej, co wpływa na proces projektowy rzecz jasna. Na początku może być ciężko ale projektuję wersję numer jeden. Ktoś powie zupełnie nie, bo to będzie nie funkcjonalne żyjemy trochę inaczej więc wychodzi na to, że nie dogadaliśmy się na początku. Zatem im więcej powiemy architektowi na start współpracy tym lepszy projekt zostanie przygotowany, pod względem dopasowania do konkretnego stylu życia i do użytkownika.
DOM
AB: Powiedziałeś wcześniej podczas naszej rozmowy, że sam jesteś w momencie przemieszczenia, przeprowadzki. I teraz pytanie czy teraz też projektujesz sobie sam swoje życie? Wkładasz marzenia w jakąś przestrzeń i projektujesz dla siebie dom, czym de facto jest dla Ciebie dom?
MS: Tak, jestem po kilkuletniej tułaczce po mieszkaniach pod wynajem. Udało mi się znaleźć teraz przestrzeń, która jest dużo większa zarówno pod względem metrażu jak i ilości pokoi. Zaaranżowana jest jedynie kuchnia i łazienka, w pakiecie na start dostaję stary parkiet, białe ściany i wysokie sufity. To jest marzenie każdego architekta, żeby dostać przestrzeń z historią, nie taką której trzeba nadać styl, którą trzeba określić trzeba, narysować, wymyślić od podstaw. Tutaj mamy konkretny kontekst i w takich przestrzeniach mogą znaleźć się konkretne rozwiązania – jak antyki, czy sztuka, która jest bardziej zasadna tutaj niż w nowych mieszkaniach, w blokach. Dlatego cieszę się że w końcu mogę to zrobić dla siebie bo… jestem trochę zazdrosny o to, że robię czyjeś mieszkania a moje marzenia schodzą na drugi plan.
PO CO KOMU ARCHITEKT
AB: Zastanawiasz się, czy jako projektant sprostasz swoim oczekiwaniom jako mieszkaniec?
MS: To jest straszny problem dla architekta. Dla mnie. “Przemieliłem” tysiące metrów kwadratowych w różnych wersjach i projektach, widziałem mnóstwo mieszkań, mebli. wzorów i wybranie tego jednego, właściwego koloru, odcienia drewna, rodzaju mebla czy funkcjonalności jest dla mnie wyjątkowo ciężkie. Co minutę pojawia się nowy pomysł, co trzy dni zmienia się zupełnie koncepcja. Bardzo chętnie bym to komuś zlecił i myślę, że to jest bardzo fajny argument dlaczego warto zatrudniać architekta. Po to właśnie jest architekt, żeby zebrać pomysły w jeden spójny projekt, zaprowadzić do jednego sklepu, by nie jeździć co weekend do marketów budowlanych z obłędem w oczach od ilości struktur, faktury i cen. Architekt przy gotowym projekcie przygotowuje kosztorys, więc przed rozpoczęciem każdej inwestycji wiemy że wydamy kwotę X.
AB: Czy zdarzyło Ci się zrealizować inwestycję zgodnie z kosztorysem?
MS: O dziwo zdarzyło mi się raz, dokładnie raz.
AB: Na ile inwestycji?
MS: Hahahah, na wiele, wiele. Wiąże się to z tym że krążą po internecie jakieś wymyślone wytyczne, ceny dla urządzenia mieszkania. Ale jeżeli chcemy deskę na podłogę – będzie drożej, jeżeli chcemy blat kamienny – będzie drożej, jeżeli chcemy zrobić zmiany instalacyjne – trzeba też doliczać jakąś kwotę na start, która będzie konieczna do wykonania projektu. Dlatego też taką współpracę z architektem warto rozpocząć jak najwcześniej. W przypadku mieszkań deweloperzy często zgadzają się na wprowadzenie zmian lokatorskich. To są zmiany instalacji elektrycznej, instalacji wodno-kanalizacyjnej, które można zrobić jeszcze na etapie budowy budynku. I one są przygotowane pod nasz projekt. Co to oznacza? W momencie odbioru mieszkania wszystkie instalacje są przygotowane pod projekt. Nie musimy przenosić kabli, nie musimy przenosić łączników, przyłączy wody, otwory drzwiowe są przygotowane pod drzwi które już wybraliśmy. Oszczędzamy ogromną ilość czasu i ogromną ilość pieniędzy. Takie zmiany to zwykle 10 proc. ceny wykończenia mieszkania. I ta kwota zostaje nam w portfelu jeszcze przed rozpoczęciem prac. Dlatego warto zadzwonić do architekta, zapytać się kiedy rozpocząć współpracę bo jest to ważne zarówno w przypadku mieszkania jak i w projekcie domu, tu współpraca z architektem powinna się zacząć często jeszcze przed fundamentami.
ARCHITEKT NIE DZIAŁA SAM
MS: Trzeba pamiętać, że architekt nie działa sam. Stoi za nim firma wykończeniowa, stoi stolarz, który zawsze będzie służył pomocą przy nowych rozwiązaniach meblarskich. To są sprzedawcy materiałów, do których zawsze mogę zadzwonić i zapytać czy dany materiał się sprawdzi w takim a nie innym wnętrzu. I to jest tak naprawdę grupa osób, która odpowiada za taki a nie inny efekt tego wnętrza. Każdy gra jakąś rolę i architekt jest jakby dyrygentem w tym wszystkim. On nie jest najważniejszy, on ma być tłem. On ma podpowiedzieć zasugerować, zorganizować ale tak naprawdę ten projekt realizują inni. To też jest bardzo ważne, żeby o tym pamiętać.
EMOCJE – TO, CO NAJWAŻNIEJSZE
AB: A co jest dla Ciebie najważniejsze z tych wszystkich elementów? Prowokuję podsumowanie w stylu: W pracy architekta, dla mnie, najważniejsze jest…
MS: Najważniejsze chyba są w tym wszystkim emocje które temu towarzyszą. Sama współpraca z klientem jest bardzo fajna, zwłaszcza początek projektu, kiedy widzimy jak ten projekt się rodzi, jak powstaje z niczego. Później przychodzi najfajniejszy, moment przygotowujemy wizualizację. Potem wybieramy materiały. To wszystko się staje realne, można dotknąć, można już sobie wyobrazić jak to będzie wyglądało w rzeczywistości. To jest ogromna radość. Lubię też te emocje po zakończonym projekcie, po tym całym procesie. To co dostaje od klientów czyli informacje, że jest super, dostaję zdjęcie – coś sobie dokupili, to wnętrze się zmienia. Ostatnio dostałem informację od klientów, że w tym czasie pandemicznym, oprócz tego, że mają się dobrze w swojej przestrzeni, to, że jest to też fajne miejsce do pracy. To, że przez pół roku mogli posiedzieć w tym domu, pogodzić wszystkie funkcje i że dalej są zadowoleni, oznacza, że to wnętrze też się zmienia pod nich. To mnie strasznie cieszy i daje motywację do dalszej pracy.
Ta sama radość na początku i na końcu pracy z klientem, radość z przestrzeni którą projektowaliśmy wspólnie.
AB: Czym jest ten jeden element bez którego nie istnieje dla ciebie dobre wnętrze, to co by to było?
MS: Jeden element… Myślę że tu chodzi właśnie o tę emocję, która jest na koniec. Będziemy oczekiwać od danej przestrzeni albo tego, że się wyciszymy, zrelaksujemy, albo że ta przestrzeń nas pobudzi, będzie dla nas kreatywna, będzie nam pomagała się zmienić. Jest masa materiałów, masa kolorów – architekt może wymyślić wszystko ale na koniec nie będziemy pamiętać co jaki miało kolor, tylko jak się czuliśmy w danym wnętrzu. I to jest właśnie ten jeden czynnik który jest niewidoczny. Nie mówimy o nim, natomiast go czujemy.